szpoper - 07-09-2006, 00:02
" />Ile miałeś stłuczek , wypadków z Twojej winy ?
Młody - 07-09-2006, 10:50
" />Wcale!
darkobo - 07-09-2006, 10:58
" />
">Wcale!
1. Gratulacje : ok2 :
2. Może po prostu krótko jeszcze jeździsz ? :?
3. Lublin to takie ładne, zielone miasto (LSM), ale korki i śnieżne zimy przecież też tam są :wink:
Aras - 07-09-2006, 11:02
" />wszystkie były z mojej winy ale to same wypadnięcia z bocznych dróg, i nigdy nikomu nic się nie stało , poza lekkim obiciem samochodów
Młody - 07-09-2006, 11:19
" />Są jak najbardziej...! W zimie na ul. Filaretów (LSM) jeśli złapie mróz, to cała ulica to jeden karambol! Samochody jadą po lodzie i zatrzymują się na innym aucie!
Kto będzie w zimie w Lublinie lepiej niech uważa....! :wink:
Jako kierowca nie mogę się pochwalić długim stażem, ale doskonale umiejętności.. Kjs, Automobilklub, place manewrowe, itp. bo w Dederce wiozę swoje dupsko i parę innych..!
All Bezpieczeństwo!
darkobo - 07-09-2006, 11:26
" />1. dachowanie Polonezem przy prędkości około 30 km/h - próba wyprzedzenia przy padającym od 10 minut śniegu, który jak się okazało zaczął zamarzać i robić szkalneczkę na jezdni + tylny napęd i brak doświadczenia - autko do naprawy, zero obrażeń (jechałem sam)
2. dzwon w sam środek zderzaka Nexii, która nagle zatrzymała się wyjeżdżając z parkingu (patrząc na drogę oceniłem, że spokojnie się za nią zmieszczę - kierowca Nexii widać ocenił sytuację zupełnie inaczej) - na Nexii zero śladów, w Dederce wymieniłem błotnik (uderzenie poszło po skosie)
3. wyjeżdżając z bramy na ulicę zbyt ciasno wziąłem zakręt i obtarłem zderzak Peugeota 307, który zatrzymał się zaraz za bramą, swoją drogą na zakazie zatrzymywania i postoju (w Dederce dotąd lekko wgniecione prawe drzwi pasażera) :cry:
Więceja dzwonów nia pamiętam, za wszystkie .....
Młody - 07-09-2006, 11:34
" />Wypadków z drugim uczestnikiem ruchu nie miałem, ale podczas treningu wypadłem Dedrą z zakrętu... dolny fartuch pękł i troszkę trawy zerwałem! :wink:
strang - 07-09-2006, 11:46
" />Z własnej winy miałem raz, w Zakopanem nie dałem lewego migacza i walnął we mnie patrol straży granicznej. Byłem wtedy kierowcą z niewielkim stażem.
W tył byłem stuknięty trzy razy, raz dachowałem-uciekałem w bok bo facet z przeciwka leciał na czołówkę.
Ale najlepszę-miałem czołówkę z radiowozem na sygnale-wypadł z zakrętu na moim pasie-starym Polonezem bez wspomagania wszedł w zakręt 130 prowadząc jedną ręką. W drugiej trzymał lizak-eskortował ministra przemysłu Francji. Przeprosiny od rządu Francji dostałem po tygodniu-z Policją sądziłem się półtorej roku.
Nat - 07-09-2006, 11:52
" />
">Ale najlepszę-miałem czołówkę z radiowozem na sygnale-wypadł z zakrętu na moim pasie-starym Polonezem bez wspomagania wszedł w zakręt 130 prowadząc jedną ręką.
rozumiem, ze wygrałes, jazda pojazdem uprzywilejowanym nie wyłącza odpowiedzialnosci za szkody powstałe z tytułu nieprzestrzegania zasad ruchu drogowego. Tzn. moga owe zasady lamać, ale w przypadku kolizji nie są zwolnieni z odpowiedzialności.
szpoper - 07-09-2006, 11:54
" />1. Audi 80 - wyleciałem z zakrętu , dachowanie
2. Seat Cordoba - w pracy na placu kopiowałem Hołowczyca 120 w zakręt na ręcznym przywaliłem tyłem w kontener z gruzem
strang - 07-09-2006, 12:10
" />
">Ale najlepszę-miałem czołówkę z radiowozem na sygnale-wypadł z zakrętu na moim pasie-starym Polonezem bez wspomagania wszedł w zakręt 130 prowadząc jedną ręką.
rozumiem, ze wygrałes, jazda pojazdem uprzywilejowanym nie wyłącza odpowiedzialnosci za szkody powstałe z tytułu nieprzestrzegania zasad ruchu drogowego. Tzn. moga owe zasady lamać, ale w przypadku kolizji nie są zwolnieni z odpowiedzialności.
Jeszcze lepiej-w ówczesnych czasach przy eskortowaniu VIP należało zamknąć drogę. Do sądu trafiły zdjęcia usytuowania i śladów hamowania tylko jednego pojazdu-np.. A najlepsze to że ja jechałem wynajętym autem, a policyjne radiowozy były w tych czasach nieubezpieczane. Sprawa toczyła się o to kto ma płacić za dwa auta.
grzole - 07-09-2006, 12:27
" />
"> A najlepsze to że ja jechałem wynajętym autem, a policyjne radiowozy były w tych czasach nieubezpieczane. Sprawa toczyła się o to kto ma płacić za dwa auta.
W latach 90-tych polskie radiowozy jeździly bez OC przez wiele miesiecy. Potwierdzone przez ex-policjanta z drogówki.
chris - 07-09-2006, 12:48
" />z mojej winy wcale, jedną nie z mojej
Mart27 - 07-09-2006, 13:08
" />Szczęśliwie jeszcze nie miałem takiej sytuacji....choć trochę kilometrów zrobiłem.
Ale za to ostatnio wjechał mi w tyłem Lybry młodzieniec z dwumiesięcznym prawem jazdy i mówił: "przecież nic się nie stało".
Dodam, że zatrzymałem się na światłach i stałem tam dłuższą chwilę.
Na szczęście Lyberce rzeczywiście niewiele się stało (niewielkie zadrapanie na zderzaku).
Za to Renault 19 - rozbite lampy przednie, wgnieciony błotnik i lekko podniesiona maska.... :?
mario09 - 07-09-2006, 13:30
" />
">1. dachowanie Polonezem przy prędkości około 30 km/h - próba wyprzedzenia przy padającym od 10 minut śniegu, który jak się okazało zaczął zamarzać i robić szkalneczkę na jezdni + tylny napęd i brak doświadczenia - autko do naprawy, zero obrażeń (jechałem sam)
2. dzwon w sam środek zderzaka Nexii, która nagle zatrzymała się wyjeżdżając z parkingu (patrząc na drogę oceniłem, że spokojnie się za nią zmieszczę - kierowca Nexii widać ocenił sytuację zupełnie inaczej) - na Nexii zero śladów, w Dederce wymieniłem błotnik (uderzenie poszło po skosie)
3. wyjeżdżając z bramy na ulicę zbyt ciasno wziąłem zakręt i obtarłem zderzak Peugeota 307, który zatrzymał się zaraz za bramą, swoją drogą na zakazie zatrzymywania i postoju (w Dederce dotąd lekko wgniecione prawe drzwi pasażera) :cry:
Więceja dzwonów nia pamiętam, za wszystkie .....
Jak jezdze na zajecia na Polibude to zawsze przecinam Filaretow i cale szczescie nigdy nie uczestniczylem w czyms podobnym, ale kat nachylenia tej drogi jest nieciekawy.
strang - 07-09-2006, 13:37
" />
">1. dachowanie Polonezem przy prędkości około 30 km/h - próba wyprzedzenia przy padającym od 10 minut śniegu, który jak się okazało zaczął zamarzać i robić szkalneczkę na jezdni + tylny napęd i brak doświadczenia - autko do naprawy, zero obrażeń (jechałem sam)
Więceja dzwonów nia pamiętam, za wszystkie .....
A'propos Poloneza - mam do tego auta wielki szacunek. Owa czołówka z radiowozem, obydwa Polonezy, obydwa do kasacji a nikomu nic się nie stało. Nie licząc iż położenie pasów zostało na moim ciele odbite i widniało na nim ok. miesiąc.
Dizzy - 07-09-2006, 13:43
" />
">Więceja dzwonów nia pamiętam, za wszystkie .....
:groupjump: dobry tekst rozbałił mnie : yesyes :
Ja narazie zero stłuczek i oby tak dalej.
Ale sami wiecie Shit Hapend....
rado - 07-09-2006, 13:44
" />dwa z mojej winy:
1 Czołówka z murem betonowym na parkingu w pracy. Zimą chciałem zjechać na dolny parking , ale niestety auto odmówiło posłuszeństwa i zamiast skręcić to pojechałem prosto. Zderzenie było przy prędkości ok 30km/h
2 Wjechałem z prędkością ok 70 km/h w 2-miesięczne Mondeo kombi. Służbowa Corsa znalazła się w jego bagażniku . Corsa wylądowała na złomowisku. Ja wyszedłem cało z opresji.
Pozostałe przypadki ( a było ich sporo ) były spowodowane nie z mojej winy , a brawury innych kierowców.
Moja Zeta od czasu jak ją mam miała rozwalony tylni zderzak - nie z mojej winy. I oby na tym się skończyły przygody
Młody - 07-09-2006, 15:27
" />
">1. dachowanie Polonezem przy prędkości około 30 km/h - próba wyprzedzenia przy padającym od 10 minut śniegu, który jak się okazało zaczął zamarzać i robić szkalneczkę na jezdni + tylny napęd i brak doświadczenia - autko do naprawy, zero obrażeń (jechałem sam)
2. dzwon w sam środek zderzaka Nexii, która nagle zatrzymała się wyjeżdżając z parkingu (patrząc na drogę oceniłem, że spokojnie się za nią zmieszczę - kierowca Nexii widać ocenił sytuację zupełnie inaczej) - na Nexii zero śladów, w Dederce wymieniłem błotnik (uderzenie poszło po skosie)
3. wyjeżdżając z bramy na ulicę zbyt ciasno wziąłem zakręt i obtarłem zderzak Peugeota 307, który zatrzymał się zaraz za bramą, swoją drogą na zakazie zatrzymywania i postoju (w Dederce dotąd lekko wgniecione prawe drzwi pasażera) :cry:
Więceja dzwonów nia pamiętam, za wszystkie .....
Jak jezdze na zajecia na Polibude to zawsze przecinam Filaretow i cale szczescie nigdy nie uczestniczylem w czyms podobnym, ale kat nachylenia tej drogi jest nieciekawy.
W zimie uważaj... bo jest naprawde ciężko, widziałem na własne oczy!
Anonymous - 07-09-2006, 20:17
" />Ja teś miałem kilka nieprzyjemnych akcji:
1) Vectrą - miałem 2 miechy prawko i niezbyt dobrze wyliczyłem drogę hamowania po wyprzedzaniiu-przywaliłem centralnie w autobus. Maska, lampa i migacz do wymiany. Najśmieszniejsze ( choć wtedy nie było mi do śmiechu ), że z autobusu po tym crashu poszedł dym spod tylnej pokrywy i się rozklekotał na środku jezdni! Tragikomedia...
2) Escortem-kolo wjechał mi sierrą centralnie w tyłek i miał tego pecha, ze miałem tam solidny hak zamontowany. Mój miał lekko pęknięty zderzak, a sierra do połowy maski cała na jezdni ( chłodnica, zbiorniczki, płyny się porozlewały, komedia )
Po czasie i ogólnoludzkiej refleksji stwierdzam, że miałem dużo szczęścia, że ten okres młodzieńczej głupoty jakoś przeżyłem i sam nikogo nie pozbawiłem zdrowia lub życia. :?
mustafi - 07-09-2006, 20:19
" />dobrze zeby kazdy jeszcze napisal jaki ma staz za kolkiem i ile km przejchal. Ja nie mialem nawet stluczki, jezedze od 6 lat, przejchalem jakies 80tys km, jakies 60tys w Polsce reszta USA.
strang - 07-09-2006, 20:21
" />Jeżdżę ponad 20 lat, dobijam do 2 mln km.
gregory_gb - 07-09-2006, 21:03
" />
">Na szczęście Lyberce rzeczywiście niewiele się stało (niewielkie zadrapanie na zderzaku).
Za to Renault 19 - rozbite lampy przednie, wgnieciony błotnik i lekko podniesiona maska.... :?
I to też dlatego kupujemy LANCIE : yesyes :
Ja również mogę przyłączyćsię do grona osób bez wypadku
sloneczna - 07-09-2006, 21:36
" />Ani ja nikogo ani nikt mnie (jak przebywałem w samochodzie)
Malucha mi kiedyś pijany gość skasował Ladą Niva (na szczęście nikogo w nim nie było,popsuł się i stał na poboczu).
Po prostu ograniczone zaufanie do innych.Przejechałem 1,5mln km .
darkobo - 07-09-2006, 21:44
" />dwadzieścia kilka lat jeżdżenia, przeciętnie 15 tyś. km rocznie - razem około 360 tyś km (skąd u Was te miliony 8O )
strang - 07-09-2006, 22:17
" />
">dwadzieścia kilka lat jeżdżenia, przeciętnie 15 tyś. km rocznie - razem około 360 tyś km (skąd u Was te miliony 8O )
Dawniej np. dwa razy w miesiącu Niemcy, dwa razy Francja ok.9000tys+3000 miesięcznie po Polsce=12000
Rocznie koło 150tys
w 94-tym 174000-prawie mnie w domu nie było.
Orsya - 07-09-2006, 23:01
" />ja raz z własnej winy (leciutko dotknąłem zderzak policji mając rok prawko) i dwa razy nie z własnej winy
Aras - 08-09-2006, 06:49
" />ja mam prawko 15 lat i ponad 500 tyś . dokładnie nie wiem, ale około 50 tysięcy średnio rocznie przejechanych kilometrów
dellti - 08-09-2006, 06:52
" />
">leciutko dotknąłem zderzak policji
: hahaha : : hahaha : : hahaha : no to sobie dobry cel wybrałeś
EVAN CORTEZ - 08-09-2006, 07:42
" />7 lat prawko rocznie jakieś 70tys,km
Stłuczki dwie -jedna z mojej winy- w cieżarówke -zbyt długa droga hamowania
Jedna kasacja Peugeota 205 GTI na 3 drzewach
Półkasacja malucha na cięzarówce
Nat - 08-09-2006, 08:07
" />Co to jest półkasacja? : rotfl :
Aras - 08-09-2006, 08:08
" />no że pół dało się jeszcze w całości przedać
EVAN CORTEZ - 08-09-2006, 13:15
" />
">no że pół dało się jeszcze w całości przedać
Dokładnie :lol: a chodzi o to że z jednej strony-od kierowcy- auto wygladało jak nowe a drugiej strony nie było
Nat - 08-09-2006, 13:28
" />To chyba ktoś na skuter przerobił? I ten silnik 325 cm3, jeden cylinder....
Szkoda, ze wlew paliwa jest od strony kierowcy...
Dziadek - 06-11-2007, 19:24
" />Ja tylko jeden ale żyję a garbus wyglądał dokładnie tak:
http://images28.fotosik.pl/108/7c34f6a2a21b93ad.jpg[/img]
http://images32.fotosik.pl/35/be0cc876568ce77b.jpg[/img]
http://images34.fotosik.pl/35/dd396064f995c67a.jpg[/img]
mi się nic nie stało chociarz nie wypadłem z samochody i co dziwniejsze 14 km jechałem nim do domu zaraz po wypadku! BRRRR!!!!
benek - 06-11-2007, 19:28
" />To kolego miałeś dużo szcześcia ze wyszydłes z tego garbusa cało... 8O 8O
Dziadek - 06-11-2007, 19:31
" />: yesyes : Podobno głupi ma zawsze szczęście!!!
Żeby było śmieszniej nic a nic mi się niestało nawet zadrapania
________________________________________
Lancia Delta 1.8 8V
marmal - 06-11-2007, 20:22
" />Odpukać !!! Jakoś mnie omijają takie przygody, chyba że za przygodę można uznać przestawienie pojemnika na śmietnik przy nocnym cofaniu, ale to było dawno i nie Lancią! BM-ki się do tego nadają
mariusz76 - 06-11-2007, 21:17
" />1. Toyotą Camry lekko puknąłem Meśka 124 w tył. Wina oblodzonej nawierzchni.
2. KIĄ Clarusen zawadziłem Opla Astrę przy skręcaniu w lewo na parking. Za późno włączyłem kierunek a on za szybko chciał mnie wyprzedzać. Ogólnie wyszła wina obopólna bo na drodze osiedlowej nie można wyprzedzać.
3. Hondą CR-V wjechałem do bagażnika Reno Clio którego to właściciel dopiero co odebrał z naprawy blacharskiej . Zjeżdżałem z wiaduktu podczas deszczu i hamulce się zablokowały :roll:. U mnie tylko lekko porysowany zderzak a renówka trochę zmasakrowana.
4. Jadąc 140km/h Połczyńską rozerwałem prawy bok Hondy HR-V o pakę samochodu marki Żuk. Nieszczęśnik chciał zmienić pas z prawego na lewy i nie spodział się że jakiś wariat będzie tak szybko jechał . Wyszło że wina Żuka bo jak to powiedział pan policjant "on mógł jechać nawet 300 ale i tak nikt mu tego nie udowodni". :twisted:
Poza tym kiedyś Polonez wjechał w tył Toyoty Paseo którą jechałem, auto matki. Wszystko z winy rządowej kolumny która wpakowała się przede mnie na skrzyżowaniu. Potem VW Transporter wjechał mi w tył Hondy HR-V, podobnie jak ja wjechałem w Clio ale było sucho.
kleyo24 - 06-11-2007, 21:27
" />0 słownie : zero
Nat - 06-11-2007, 22:18
" />
">1. Toyotą Camry lekko puknąłem Meśka 124 w tył. Wina oblodzonej nawierzchni.
dobre dobre :lol: :!:
Tylko czy nawierzchnia miała wykupione OC?
marmal - 06-11-2007, 22:35
" />Hahaha! Zawsze ktoś musi być winny! Nawet oblodzona nawierzchnia . A tak poważnie - Mariusz czy nie uważasz iż zbytnio szarżujesz?
Pozdrawiam!
Cossi86 - 06-11-2007, 23:36
" />Narazie 0 dzwonków,
prawko od 3,5 roku w tym czasie miałem 7 samochodów z czego wszystko RWD (jedyny właściwy napęd) no i teraz kappa która zostanie na dłużej
Od 3 lat jako kierwoca, najpierw pizzera około 150 kilosów dziennie po mieście, potem Masterkiem po Polsce. Aktualnie od 5 m-cy siedze za biurkiem
mango - 06-11-2007, 23:37
" />Nic a nic : yesyes :
parę razy ja dostałem,a najlepsze w tym ze skasowałem koledze nie z swojej winy w roku 2005 BMW 740 z 2003 nie był za szczęśliwy
__________________________
LANCIA DELTA 1,6 95R
mariusz76 - 07-11-2007, 08:18
" />
">Mariusz czy nie uważasz iż zbytnio szarżujesz?
Ja nie szarżuję, ja się wiecznie gdzieś spieszę.
EVAN CORTEZ - 07-11-2007, 08:32
" />
">Mariusz czy nie uważasz iż zbytnio szarżujesz?
Ja nie szarżuję, ja się wiecznie gdzieś spieszę.
Tacy są najgorsi......
mariusz76 - 07-11-2007, 08:39
" />Od ponad czterech lat nie przydarzyła mi się żadna stłuczka, po serii tamtych nauczyłem się lepiej przewidywać zachowanie innych kierowców i stałem się ostrożniejszy.
nietoperz - 07-11-2007, 09:01
" />Niestety nie mogę zagłosować ale do tej pory bez żadnych przygód. Oby tak dalej szkoda lancii
maki - 08-11-2007, 18:41
" />2 razy. pierwszy raz maluchem jakis miesiac po zdaniu prawka. cofajac, nie zauwazylem lampy :? z tego co pamietam to chyba tylko klosz lampy sie stlukl.
drugi raz: skrzyzowanie, lewy pas do skretu w lewo, srodkowy do jazdy prosto lub zakret w lewo. stalem na swiatlach na srodkowym pasie, chcialem jechac prosto, ruszylem a facet przede mna dosc pozno wlaczyl kierukowskaz do skretu w lewo... i "zaliczyle" dupke omegi :wink: mial mocny hak, i niestety u mnie lampa zbita, maska lekko wygieta, pas przedni wszedl troche do srodka.
aha, zapomnialbym: spieszac sie na wyklad, doslownie dotknalem bagaznika poloneza atu, wlasciciel mowi ze nie otwiera mu sie bagaznik. mowie ze sie bardzo spiesze i zeby dal mi swoj adres to pozniej pzywioze mu 100zl. naiwny dal ale moich danych nie wzial wiec pieniedzy nie zobaczyl :wink:
PS:prawko mam od marca 2004.
pozdrawiam
Nat - 08-11-2007, 19:13
" />
">aha, zapomnialbym: spieszac sie na wyklad, doslownie dotknalem bagaznika poloneza atu, wlasciciel mowi ze nie otwiera mu sie bagaznik. mowie ze sie bardzo spiesze i zeby dal mi swoj adres to pozniej pzywioze mu 100zl. naiwny dal ale moich danych nie wzial wiec pieniedzy nie zobaczyl :wink:
Zgadnij, jak właściciel uszkodzonego poloneza do dziś z pewnością cię nazywa?
marmal - 08-11-2007, 19:48
" />Maki to przykre! W dodatku uważasz iż poszkodowana osoba jest naiwna! Wyobraź sobie iż nie koniecznie! Ludziom warto ufać, nawet świadomie zdając sobie konsekwencje z ryzyka jakie sie za tym kryje. Mam pytanie czy nie masz kaca moralnego, bo ja bym z pewnością miał i nie mógłbym się tym szczycić na forum.
Pozdrawiam!
darkobo - 08-11-2007, 20:45
" />A mnie sie marzy, aby zwykla uczciwosc byla jedna z cech wspolnych Klubowiczow :?
EVAN CORTEZ - 08-11-2007, 20:57
" />No maki faktycznie jest się czym chwalić ...hmmm miodzio. Gratuluje silnego charakteru..powiedz jeszcze co zrobiłeś z tą stówką zarobioną..... powiedz powiedz : cenzura :
maki - 08-11-2007, 21:10
" />moment, moment, nie zrozumielismy sie. ja mu nawet gram lakieru nie zadrapalem, mozna powiedziec ze to nawet musniecie nie bylo. a jemu bagaznik nie zamykal sie dobrze juz wczesniej i chcial ze mnie pieniadze wyciagnac, bo widzial ze mi sie bardzo spieszy. na dobra sprawe jakby wezwal policje to moglbym isc w zaparte ze go nie dotknalem. wg mnie skoro nie widac nawet sladu jakiegokolwiek kontaktu nie mozna uszkodzic niczego. tym bardziej bagaznika w atu ktory jest duuuzo wyzej niz zderzak escorta :wink: nie jest to mozliwe.
pozdrawiam
adrian76 - 08-11-2007, 21:19
" />jeżdżę od 14 lat i ma moim koncie mam zero stłuczek : yesyes :
maki - 08-11-2007, 21:47
" />a co do tych wydanych pieniedzy, to nie widze zadnego zwiazku...
pozdrawiam
cwynarx - 08-11-2007, 21:59
" />Nadmierna prędkość tj ze 30km/h i dużo śniegu pod kołami wpływa znacznie na sterowność 126p....no poprostu nie skręcił i zahaczyłem o seicento kolegi...następnie próba zawracania na ręcznym 40km/h(nie przewidziałem że pod sniegiem jest lód) rezultat : odbicie się od drzewa....drzewo przeżyło..Lada samara baaaaaardzo twardy samochód.... kto jeździł radzieckimi produktami wie o czym mówie..
wujekp - 08-11-2007, 22:36
" />
">Na szczęście Lyberce rzeczywiście niewiele się stało (niewielkie zadrapanie na zderzaku).
Za to Renault 19 - rozbite lampy przednie, wgnieciony błotnik i lekko podniesiona maska.... :?
I to też dlatego kupujemy LANCIE : yesyes :
Ja również mogę przyłączyćsię do grona osób bez wypadku
Niezupełnie. Samochód ma się rozlecieć przy wypadku, żeby "wytłumić" energię kinetyczną. Natomiast cała ma zostać kabina pasażerska. Dlatego nawet przy stosunkowo niewielkich stłuczkach, współczesne samochody wyglądają koszmarnie. Starsze samochody tego nie miały, trzeba było nieźle przy...ć w mur żeby to zrobiło na nich wrażenie. Podobnie jak Strang mam wielki sentyment do Poloneza, który był stosunkowo bezpieczny ze względu na masę i grubą blachę (jeśli nie była zjedzona przez rdzę). Np. miałem wątpliwą przyjemność spotkać się z sarną (sarna miała jeszcze mniejszą przyjemność :cry: ). Moja rodzina zorientowała się, że coś się stało po gwałtownym hamowaniu, bo poldek tego "nie poczuł" (a pewnie trochę przydrzemali). Ale przy spotkaniu z nowocześniejszym samochodem Polonez będzie się wydawał na w miarę mało uszkodzony ale z pasażerami może bć dokładnie odwrotnie.
A zatem nie chodzi o to żeby samochód się nie rozbił przy wypadku, wręcz przeciwnie :wink: I nie dlatego kupujemy Lancie. 8O Bo to ma też BMW, Merc iwiele innych. Kupujemy bo ma to coś : yesyes :
darkobo - 08-11-2007, 22:50
" />
">Ale przy spotkaniu z nowocześniejszym samochodem Polonez będzie się wydawał na w miarę mało uszkodzony ale z pasażerami może bć dokładnie odwrotnie.
Oj chyba nie do końca masz rację. Z tego co pamiętam, to Poldek był właśnie tak projektowany, aby były strefy zgniotu, sama kabina nie ulegała odkształceniu, a silnik w razie czołówki chował się pod podłogę i nie wchodził kierocy, czy pasażerowi w nogi. Na swoje czasy była to naprawdę bezpieczna konstrukcja (pomijam moc silnika i pierwsze hamulce orez tendencje do zarzucania, charakterystyczną dla tylnonapędowców).
Zresztą zostało to przetestowane w praktyce - ciężarówka, która nie wyhamowała przed światłami tak puknęła Poldka, że przeleciał przez dwujezdniowe skrzyżowanie i gdyby nie stłuczone światła to mógłby dalej jechać (fakt, że klapa i błotnik był do wymiany).
wujekp - 08-11-2007, 23:12
" />
">Oj chyba nie do końca masz rację. Z tego co pamiętam, to Poldek był właśnie tak projektowany, aby były strefy zgniotu, sama kabina nie ulegała odkształceniu, a silnik w razie czołówki chował się pod podłogę i nie wchodził kierocy, czy pasażerowi w nogi. Na swoje czasy była to naprawdę bezpieczna konstrukcja
Owszem. Dlatego go wspominam z sentymentem.
">(pomijam moc silnika i pierwsze hamulce orez tendencje do zarzucania, charakterystyczną dla tylnonapędowców).
Tego tylnego napędu mi naprawdę brakuje. Samochodami z przednim napędem jeżdżę już kilka lat, a wciąż "tęsknię" za tylnym napędem. Pomijam to że w poldku miałem kontrolkę płynu do spryskiwacza 8O i płynną (fajnie programowalną) regulację biegu przerywanego wycieraczek.
">Zresztą zostało to przetestowane w praktyce - ciężarówka, która nie wyhamowała przed światłami tak puknęła Poldka, że przeleciał przez dwujezdniowe skrzyżowanie i gdyby nie stłuczone światła to mógłby dalej jechać (fakt, że klapa i błotnik był do wymiany).
Co prawda uderzenie z tyłu to jeszcze coś innego, ale ... właśnie potwierdziłeś to co napisałem. Nie pogiął się :twisted:
maciej_ignys - 08-11-2007, 23:20
" />
">dwadzieścia kilka lat jeżdżenia, przeciętnie 15 tyś. km rocznie - razem około 360 tyś km (skąd u Was te miliony 8O )
Buhaha :lol:
Jakie 15 000 rocznie ?!!!
Mam 15 lat prawo jazdy i około 1 560 000 za kółkiem (nie jestem Tirowcem, po prostu nie pracuję w biurze)
Najsłabszy rok 94 - 65 000 km,
Najlepszy 96 - 220 000 km i zeszły 180 000
Kilka stłuczek z mojej i nie z mojej winy, dwa wypadki jeden z mojej winy, jeden nie z mojej ale ze skutkiem śmiertelnym.
maki - 09-11-2007, 00:03
" />
">Najsłabszy rok 94 - 65 000 km,
Najlepszy 96 - 220 000 km i zeszły 180 000
to masz chyba problem ze sprzedaniem swoich samochodow po okolo 2-3 latach uzytkowania :wink:
przyklad mojego ojca, pierwszy wlasciciel samochodu r. 97 i 101 tys km. w tym kilka dalszych wkacyjnych podrozy... i powiedzcie czy jak ktos bedzie chcaial kupic, bedzie wierzyl w prawdziwe wskazania licznika?? watpie...
pozdrawiam
mariusz76 - 09-11-2007, 08:59
" />Starsze BMW to są dopiero "pancerwageny"! Mój brat wpakował się kiedyś beemką 7 E32 w tył Vectry B Kompi z hakiem. Akurat kula haku trafiła w taką listwę gumową na zderzaku i jedynym śladem zderzenia było lekkie odciśnięcie się tej kuli. Hak Vectry wpakował się do bagażnika i zdeformował całą podłogę. Tylne zderzaki BMW też są solidne bo brat wyrwał nim tonową bramę przesuwną z zawiasów i jedynym śladem była mała ryska.